na Rzecz zachowania Naturalnego Piękna Wsi i Godną Starość

ZNALEZIONE (lepiej późno, niż wcale)

„ZNALEZIONE” !  („lepiej późno, niż wcale”)                          

Czasami upływa kilkadziesiąt lat życia, aby poczuć w sobie pewność, co do „rzeczy” o którą ma się zamiar walczyć do końca.

Najpierw człowiek szuka, obiera różne drogi i „przyjaźnie”, aby pod koniec poszukiwań ZNALEŹĆ – (jak się ma trochę szczęścia i jest się w zgodzie ze swoim  „losem”).

W którym momencie życia:  w młodości, w średnim wieku, czy na starość zjawia się  „pewność”, że znaleźliśmy to coś…?   To zależy od zadania, dla którego nas przeznaczono u zarania istnienia. Zdarza się, że nigdy nie odkryjemy i nie wykonamy powierzonego obowiązku.

A od czego zależy nasz „czas”?

Od wielkiego „Czaso – Planu”, w który nas wprzęgnięto i dla którego właśnie teraz, a nie kiedy indziej jesteśmy potrzebni. Zaistniały okoliczności, wydarzenia w świecie, czy w bliskim otoczeniu, do których dojrzałeś – stałeś się gotowy.

To nie Determinacja w naszym losie, ale pewność, że wszystko, co się zdarza w życiu i skutki  czemuś służą.

Ma się rozumieć - naszemu rozwojowi i dojrzewaniu przede wszystkim.

„Natura stwarza wartość człowieka, ale los pozwala się jej objawić” – La Rochefoucauld

Po tak górnolotnych „intelektualnych„ wywodach wracam na ZIEMIĘ i to dosłownie. 

Moje życie prowadziło w tym kierunku. Urodziłam się wprawdzie w Warszawie, jednak to nie przypadek, że rozwojem mojej osobowości od pierwszych lat życia „zajęła się” wieś na Podlasiu, a później zawsze ją „miałam na oku”. Pamiętam biedę, ale i piękną prostotę życia i dzielność ludzi pod rządami różnych „dobrodziejów”.

Bacznie  obserwowałam i z daleka i z bliska wydarzenia, otoczenie – duże i mniejsze połacie ziemi i lasów, o naturalnym różnorodnym poszyciu i barwach. Stworzona dzisiaj  przez Unię Europejską „moda” na monotonne wielko obszarowe gospodarki, przypomina dawniejsze kołchozowe pola, kiedyś posypywane owadobójczym DDT - dzisiaj mamy GMO.  

Z globalizacją dóbr „zglobalizowano” chłopa – rolnika. Stał się, jak nigdy, spolegliwym konsumentem przetworzonych gotowych produktów z supermarketów w obcych rękach, zbudowanych na jego polu. 

O tym, co i jak wyrośnie na jego działce nie on decyduje i wypracuje, ale UE i jej  „myślowe kombajny”. Chwilowo pomińmy NWO – Nowy Porządek Świata, (teoria, o podstępnie i konsekwentnie budowanej  rzeczywistości – tylko dla ,,wybranych”). Plan zadawniony, ale NIE PRZEDAWNIONY! Podobno bez większych przeszkód realizują  swój szatański kurs. Wróćmy na wieś – na ZIEMIĘ, bo wieś to ziemia. Jak zniszczymy – pozwolimy zdewastować naszą wieś,  to pozostaniemy wyrobnikami.Jasne, że to potrwa i możemy nie doczekać  rezultatów naszej walki, w obronie Ziemi, ale róbmy, co możemy – róbmy  swoje.

Najpierw właściwy ogląd i świadomość tego, co się dzieje wokół nas i z nami  - mieszkańcami wsi.  A wieś (w większości) odżywia się źle - ziemia, która dotychczas  zapewniała zdrowe jedzenie dosłownie wymyka się z  rąk.  Państwo dopłaca, aby się jej pozbywać na „rzecz powiększania obszarów”…?

Bieda, podeszły wiek, więc niegdysiejsze chłopy sprzedają płachetki swojej roli, potem  wsiadają w autobus, (albo ktoś ich podwozi) do SUPER MARKETU (postawionego na chłopskim polu) i tam raz na jakiś czas, zaopatrują się w przemysłowo  wytworzoną – zmodyfikowaną żywność - jeść muszą!

Co będzie, jak zostanie „dopracowana” i wprowadzona w życie TTIP – Transatlantycka Umowa o Partnerskim Handlu miedzy USA, a UE ? ! Producenci genetycznie modyfikowanych zwierząt i roślin zyskają jeszcze większą przestrzeń do powiększania areałów i rynków zbytu.

„Dlaczego ta sprawa jest istotna  Umowa handlowa UE-USA TTIP zagraża prawom podstawowym człowieka i demokracji. Porozumienie to stanowi ściśle tajną umowę pomiędzy Stanami Zjednoczonymi, a Unią Europejską. Jest równie niebezpieczne dla demokracji jak umowa TPP. Porozumienie TTIP stanowi zagrożenie rozprzestrzenianiem się żywności genetycznie modyfikowanej(GMO)… ”  (czyt. więcej)  www.TTIP.pl

http://www.icppc.pl/antygmo/2014/11/zycie-z-gmo-list-z-ameryki/

 

Polska wieś po prostu utuczy się na amerykańskich kurczakach nafaszerowanych antybiotykami, GMO i umytych chlorem!

 

B / wieś jest zaniedbana zdrowotnie i z tego co widać lepiej nie będzie.
C / wieś jest „uśpiona” pod względem oświaty i kultury. Dlaczego?   

Dziś stanowiska i praca są trudne do zdobycia - łączą się z zarobkiem i stabilizacją więc, jak każdy „deficytowy towar” jest trzymany pod ladą dla swoich.

Przetargi, konkursy, to fikcja - (w większości przypadków). Stąd na prowincji taki rozkwit NEPOTYZMU - niczym nieskrępowanego i niekontrolowanego. Samorządy (jak sama nazwa wskazuje) SAME SIĘ RZĄDZĄ i już! Dziennikarze mogą sobie polatać po gminnych schodach za wójtem, przewodniczącym – pocałować klamkę trzaśniętych przed nosem drzwi i tak im nikt nic nie zrobi; czasami – tylko czasami SĄD, ale…, kto by tam miał siły i pieniądze.

(„…no, ale przecież Naszych Przywódców sami wybieramy w wolnych wyborach - demokratycznie …”) ?

Tak, tyle, że koło się zamyka – ciągle mamy do wyboru ten sam wlokący się za nami i nie do zdarcia „ garnitur” przekazywany już drugiemu pokoleniu…
Podobno to („…społeczeństwo musi zasłużyć, dorosnąć do godnego   przedstawiciela…”) - więc czekamy dalej na właściwego „męża opatrzności” – w gminach, powiatach, województwach…, a prowincja marnieje.

Jest jednak coś, co w dzisiejszej rzeczywistości może szybko zapoczątkować zmiany na wsi. ODDOLNE  SPOŁECZNE  DZIAŁANIA mieszkańców, światłych w temacie wsi, będących w stanie zorganizować punkty społecznych inicjatyw – poza zasięgiem różnej maści „kierowników”. W świecie i w naszym bliskim otoczeniu postępują ogromne i szybkie zmiany,  zagrażające zdrowiu i życiu, o których wieś nie wie, albo nie zna prawdy…

Właśnie oddolnie organizowane spotkania w celu przekazywania  wiedzy, prezentowania programów: oświatowych, kulturalnych, artystycznych, na właściwym poziomie w formie i treści, których ludziom na prowincji brak – (to wynik wieloletnich obserwacji).

Nie lada zadanie dla  tych liderów -  „siłaczy”.

Nie mogą liczyć na „władze” – bo siłą rzeczy stanowią dla niej zagrożenie, włodarze szybko orientują się, że nie mają do czynienia z „barankiem” – biernym, miernym, ale wiernym.

Wszystko i zawsze zaczyna się od pojedynczego człowieka, więc miejmy nadzieję, że drętwe debaty, odpustowe pohulanki – (pop kultura)  dla mas i ku chwale wójtów, zacznie smakować, jak guma do żucia (i…, wreszcie do wyplucia).

Jednakże roztropnym i ostrożnym trzeba być!

Coraz więcej obostrzeń, przepisów zabraniających, ograniczających, limitujących i coraz więcej „samych swoich i dla swoich”, coraz więcej problemów w  świecie - i kto wie, czy nie po to sztucznie   „fabrykowane”, aby potem w trosce  o  „bezpieczeństwo”  ludu problemy „rozwiązywać”  przy użyciu nowych pętli:  nakazów, zakazów, ustaw, uchwał - limitujących nasze życie…?

Nie dajmy  się zwariować  - róbmy swoje nawet w małym wymiarze naszego otoczenia.

Najpierw wyciszenie. Posłuchajcie – „W Czasoprzestrzeni” - krążek (na razie) w wersji pilotażowej. Składa się w całości z oryginalnych tekstów i opracowania muzycznego. Do odtwarzania tylko w zaciszu domowym.

„W Czasoprzestrzeni”, to rodzaj sprzeciwu  wobec wszech obecnych: pokrzykiwań, konwulsyjnej rzucawki, ogłuszającej „bez-treści”, oczopląsu, laserów i dekoru.

Nawigator

Licznik odwiedzin

159442
Dziś 18
Ostatni tydzień143
Ostatni miesiąc1082
Ogółem159442